Kilka dni temu Greenpeace Polska opublikował m.in. projekt ustawy – Prawo ochrony środowiska, przygotowany w Ministerstwie Środowiska. W odpowiedzi Ministerstwo wydało oświadczenie, w którym zaprzeczyło, żeby prowadziło jakiekolwiek prace w tym kierunku. 7 grudnia w Sejmie pojawił się nowy poselski projekt ustawy, opatrzony identycznym tytułem. Na tym “przypadki” się jednak nie kończą – projekt ten zawiera identyczną treść, identyczne uzasadnienie, a nawet identyczne błędy językowe. Prawdziwy legislacyjny cud!
Ustawa, której oficjalnie nie ma
8 grudnia był ciężkim dniem dla ekologicznych organizacji pozarządowych, które dowiedziały się o planowanych przez Ministerstwo Środowiska drastycznych zmianach prawa, które mogą doprowadzić do znacznego ograniczenia ochrony przyrody w Polsce. Jedną z planowanych zmian była nowelizacja ustawy – Prawo ochrony środowiska. 9 grudnia było jeszcze gorzej – okazało się, że wydane w tym dniu przez Ministerstwo Środowiska oświadczenie, w którym stwierdzono, że
w Ministerstwie Środowiska nie toczą się prace legislacyjne dotyczące ustaw prawo ochrony środowiska oraz udostępnianie informacji o środowisku i jego ochronie, udziale społeczeństwa w ochronie środowiska oraz o ocenach oddziaływania na środowisko
jest nieprawdziwe, co potwierdza m.in. list Ministra Środowiska do premier Beaty Szydło datowany na 14 listopada, jak również zamieszczony 6 grudnia na stronie Konfederacji Lewiatan projekt tej samej ustawy, który został przekazany Konfederacji przez Ministerstwo Rozwoju i Finansów do konsultacji – z terminem zgłaszania uwag do 7 grudnia.
Jednak w słowach opublikowanych przez Ministerstwo Środowiska jest trochę prawdy – wspomniany projekt ustawy formalnie nie istnieje. Nie znajdziemy go ani w wykazie prac Rady Ministrów, prowadzonym na podstawie ustawy lobbingowej, ani na stronach Rządowego Centrum Legislacji, co oznacza jednocześnie, że doszło tutaj do naruszenia zasad obowiązujących w trakcie rządowego etapu procesu legislacyjnego.
Przebieg rządowego procesu legislacyjnego
Przyjrzyjmy się w jaki sposób powinien wyglądać rządowy etap procesu legislacyjnego, przyjmując najprostszy jego wariant, tj. pomijający tworzenie założeń projektu ustawy (co jednak już samo w sobie stanowi dużą wadę danego procesu i może negatywnie wpłynąć na jakość finalnie przyjętego aktu prawnego).
- Wpisanie projektu do wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów.
- Opracowanie projektu ustawy.
- Skierowanie projektu do konsultacji publicznych (organizacje społeczne, inne zainteresowane podmioty lub instytucje);
- Skierowanie projektu do uzgodnień (z członkami Rady Ministrów, Szefem Kancelarii Prezesa Rady Ministrów i Rządowym Centrum Legislacyjnym);
- Skierowanie projektu do opiniowania (Rada Legislacyjna, organy i instytucje państwowe, których zakresu działania dotyczy projekt, podmioty których prawo do opiniowania wynika z odrębnych przepisów, podmioty i instytucje Unii Europejskiej).
- Przeprowadzenie (fakultatywne):
- konferencji uzgodnieniowej;
- konferencji z udziałem podmiotów publicznych;
- „konferencji wspólnej”.
- Przedstawienie projektu zmienionego w wyniku uzgodnień, konsultacji publicznych, opiniowania.
- Skierowanie projektu do rozpatrzenia przez Stały Komitet Rady Ministrów.
- Skierowanie projektu do rozpatrzenia przez komisję prawniczą.
- Skierowanie projektu do rozpatrzenia przez Radę Ministrów.
- Skierowanie projektu ustawy do Sejmu RP.
Jak wyglądał proces legislacyjny w wypadku, formalnie nieistniejącego, rządowego projektu ustawy – Prawo ochrony środowiska?
Wiemy tylko tyle, że pomijając punkt 1, czyli wpisanie projektu do wykazu prac legislacyjnych Rady Ministrów, Ministerstwo Środowiska przygotowało projekt ustawy, który najpewniej uzgadniało z członkami Rady Ministrów (Ministrem Finansów i Rozwoju), którzy przekazali projekt do okrojonych konsultacji (Konfederacja Lewiatan). Pominięto natomiast najważniejsze – z perspektywy obywatela i społeczeństwa obywatelskiego – etapy, w ramach których po pierwsze każdy mógłby się dowiedzieć o pracach nad projektem i zapoznać z dokumentami zebranymi w ich trakcie (wykaz prac legislacyjnych Rady Ministrów oraz umieszczenie projektu na stronie Rządowego Centrum Legislacji) oraz wypowiedzieć w ramach konsultacji publicznych, co musiałoby się spotkać z odpowiedzią projektodawcy.
Po tym drastycznym ograniczeniu podstawowych praw obywateli, tj. prawa do informacji (które zostało dodatkowo sponiewierane przez nieprawdziwe oświadczenie Ministerstwa Środowiska) i prawa do udziału w procesie legislacyjnym zdarzył się “cud” – …
Poselskie objawienie
…nieistniejący rządowy projekt ustawy o zmianie ustawy – Prawo ochrony środowiska w dniu 7 grudnia stał się poselskim projektem ustawy o zmianie ustawy – Prawo ochrony środowiska (na stronach sejmowych projekt pojawił się jednak dopiero po nagłośnieniu sprawy przez Greenpeace). Nie ulega wątpliwości, że posłowie wnioskodawcy musieli dostać w czasie jego tworzenia objawienia – cała jego treść, a nawet treść jego uzasadnienia jest identyczna jak treść projektu rządowego opublikowanego na stronach Greenpeace Polska oraz Konfederacji Lewiatan. W projekcie poselskim znalazły się nawet te same błędy językowe, co w projekcie rządowym, jak choćby w zdaniu: a także umożliwienie radom nadzorczym funduszy sprawnego działania mimo braku wyznaczenia przez tego podmioty członków rad.
Od lat większość parlamentarna – w celu uproszczenia procesu legislacyjnego i wyeliminowania “problemów” jakie mogą stwarzać aktywni obywatele, biorący udział w konsultacjach publicznych – nadużywa instytucji poselskiego projektu ustawy. Jednak sprawa, o której piszemy tutaj, czyli bezwstydne złożenie rządowego projektu ustawy, z którym posłowie nie mają nic wspólnego, jako projektu poselskiego to nie tylko łamanie regulacji obwiązujących w trakcie procesu legislacyjnego, ale również jawne odbieranie obywatelom ich konstytucyjnych praw. Co prawda teoretycznie nawet teraz, każdy z nas może przesłać swoje uwagi do projektu, ale po pierwsze Sejm nie ma obowiązku się nimi zająć, a po drugie parlamentarna praktyka ostatnich 12 miesięcy pokazuje, że posłowie za nic mają zdanie obywateli wypowiadane na sejmowym etapie procesu legislacyjnego, który nie raz kończył się już po kilkudziesięciu godzinach po wpłynięciu projektu do Sejmu.
Jak będzie tym razem? Dowiemy się wkrótce.
PS
Podobnie sprawa ma się z poselskim projektem ustawy o zmianie ustawy o ochronie przyrody oraz niektórych innych ustaw (projekt poselski, projekt rządowy ujawniony przez Greenpeace Polska), który również oficjalnie 7 grudnia trafił do Sejmu. W tym jednak projekcie usunięto część zmian, proponowanych w projekcie rządowym oraz zmodyfikowano treść uzasadnienia.