SKO: Starosta krakowski nie ma prawa ukrywać informacji ws. emisji zanieczyszczeń

Samorządowe Kolegium Odwoławcze po raz kolejny uznało, że starosta krakowski nie ma prawa ukrywać przed społeczeństwem pełnej treści pozwolenia emisyjnego, które wydał dla spółki Valeo ze Skawiny. O udostępnienie treści pozwolenia zwróciła się do starosty Fundacja Frank Bold, zaalarmowana przez mieszkańców, od wielu lat nękanych odorem z zakładu spółki.

W Skawinie zaczęło śmierdzieć, kiedy w 2014 r. spółka Valeo rozbudowała linię produkcyjną chłodnic samochodowych. Choć w 2015 r. z powodu tej rozbudowy rozszerzone zostało pozwolenie emisyjne (czyli pozwolenie na wprowadzanie gazów i pyłów do powietrza), na podstawie którego działał zakład, to i tak w 2018 r. spółka dopuściła się emisji substancji tym pozwoleniem nie ujętych. Gdy w 2020 r. pozwolenie w końcu wygasło, spółka wystąpiła do starosty krakowskiego o przyznanie nowego, które otrzymała w listopadzie 2021 r.

– Firma Valeo od lat utrudnia mieszkańcom Skawiny normalne życie, emitując dokuczliwy odór. Brak poprawy sytuacji po wydaniu nowego pozwolenia dowodzi tego, że starosta nie zadbał o postawienie twardych warunków dla zakładu w sprawie natychmiastowego wdrożenia urządzeń redukujących odór. A mieszkańcy mają prawo wiedzieć, w jaki sposób są eksploatowane w zakładzie urządzenia emitujące substancje do powietrza w sąsiedztwie ich domów – powiedział Adrian Chochoł, prawnik z Fundacji Frank Bold.

Odmowę udostępnienia pozwolenia starosta argumentował tajemnicą przedsiębiorstwa, na którą powołuje się Valeo, anonimizując ważne elementy pozwolenia, m.in. te dotyczące sposobu redukcji odoru. Prawnicy Frank Bold dwukrotnie odwołali się od tej decyzji do Samorządowego Kolegium Odwoławczego (SKO) i dwukrotnie – najpierw w czerwcu i ponownie we wrześniu br. – wygrali.

– Starosta będzie musiał ponownie rozpatrzyć nasz wniosek i mamy nadzieję, że wreszcie poważnie potraktuje problemy lokalnej społeczności i ich prawo do czystego powietrza. Czas, by przestał wspierać nietransparentną wobec mieszkańców spółkę. W sytuacji udokumentowanego zanieczyszczenia odorem przez Valeo absurdem jest ograniczenie dostępu społeczeństwa do informacji o środowisku i jego ochronie – dodał Adrian Chochoł.

Komentarz: Sprzedaż węgla poza kontrolą?

Przedłużone właśnie zawieszenie norm jakości węgla pozwala sprzedawać opał, którego – jak słusznie zauważają media – nie można w wielu miejscowościach w Polsce legalnie spalić. Jednak warto też zauważyć, że nie wszystkie wymogi jakościowe upadły. Wciąż istnieją rodzaje węgla, którego sprzedaż jest zakazana, a mimo to pojawia się on na rynku. Czy odpowiedzialne organy będą kontrolować nieuczciwych sprzedawców? 

28 sierpnia 2022 r. weszło w życie rozporządzenie Ministra Klimatu i Środowiska w sprawie odstąpienia na okres 60 dni od stosowania wymagań jakościowych dla paliw stałych (w praktyce normami tymi objęty jest wyłącznie węgiel kamienny). Rozporządzenie to zastąpiło wcześniejsze, które obowiązywało od 29 czerwca.

Oba akty zostały wydane na podstawie art. 6a ustawy o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw. Przepis ten pozwala na odstąpienie od stosowania wymagań jakościowych, jeżeli na rynku wystąpią nadzwyczajne wydarzenia, skutkujące problemami w zaopatrzeniu w paliwa lub stanowiące zagrożenie dla bezpieczeństwa energetycznego.

Ustawa pozwala na wprowadzenie takich odstępstw na okres nie dłuższy niż 60 dni, ale minister Moskwa uznała, że po upływie tego okresu może po prostu przyjąć kolejne rozporządzenie o tej samej treści. Rozwiązanie takie budzi istotne wątpliwości prawne, co zdaje się dostrzegać również rząd, który postanowił w swoim stylu rozwiązać problem.

W przyjętej w ubiegły piątek przez Sejm ustawie o dodatku energetycznym dodano przepis zmieniający wspomniany wyżej art. 6a ustawy o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw. Zgodnie z nim odstąpienie od stosowania wymagań jakościowych będzie mogło obowiązywać nie 60 dni, ale 24 miesiące.

Miał węglowy wraca do sprzedaży

Wydaje się, że głównym celem odstąpienia od stosowania wymagań jakościowych jest umożliwienie sprzedaży indywidualnym odbiorcom gorszej jakości miałów, które dotychczas mogły trafiać wyłącznie do większych kotłów, wymagających zgłoszenia lub pozwolenia. Na rynku detalicznym dozwolona była dotąd wyłącznie sprzedaż tzw. ekomiału o grubszym uziarnieniu i wyższej wartości opałowej, ale obecnie jego ceny u prywatnych dystrybutorów przekraczają już 3 tys. zł.

Tymczasem w internetowym sklepie PGG pojawił się niedawno miał z kopalni Staszic-Wujek w atrakcyjnej cenie 1105 zł za tonę. Osobną kwestią jest to, że żadnego z oferowanych tam paliw zwykle i tak nie da się kupić ze względu na permanentny brak towaru.

Są zakazy, które nadal obowiązują

Niestety, obecną sytuację próbują wykorzystać również nieuczciwi sprzedawcy, oferujący najróżniejsze „mieszanki energetyczne”, które nawet w obecnym stanie prawnym nie mogą być legalnie wprowadzane do obrotu. Zawieszenie wymagań jakościowych – choć katastrofalne w skutkach – nie oznacza, że na rynku węgla zapanowała całkowita deregulacja.

Podstawowe wymagania i zakazy dotyczące detalicznego handlu węglem określają przepisy ustawy o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw, które nadal obowiązują w pełnym zakresie. Przede wszystkim ustawa zakazuje sprzedaży indywidualnym odbiorcom mułu i flotokoncentratu węglowego, węgla brunatnego, węgla niesortowanego oraz mieszanek paliw stałych zawierających mniej niż 85 proc. węgla kamiennego.

Naruszenie tych zakazów stanowi przestępstwo zagrożone wysoką karą. Nie został również zniesiony obowiązek wystawiania i przekazywania nabywcom węgla świadectw jakości z wyszczególnieniem parametrów danej partii paliwa. Za naruszenie tego obowiązku grożą kary administracyjne wymierzane przez Inspekcję Handlową.

UOKiK nie chce kontrolować

Pod koniec sierpnia Fundacja Frank Bold skierowała do lubelskiej Inspekcji Handlowej zawiadomienie dotyczące przedsiębiorcy, który oferuje „mieszankę energetyczną” złożoną z torfu i miału węglowego. Sprzedaż takiego paliwa nadal jest zakazana i stanowi przestępstwo. Co więcej, paliwo to oferowane jest pod nazwą handlową, pod którą jeszcze kilka miesięcy temu ten sam przedsiębiorca wprowadzał do obrotu znacznie bardziej kaloryczny ekomiał, co może wprowadzać w błąd potencjalnych nabywców.

Inspekcja Handlowa przekazała pismo do UOKiKU, a ten do właściwej miejscowo prokuratury. Jednocześnie UOKiK odmówił przeprowadzenia kontroli u przedsiębiorcy ze względu na zawieszenie stosowania wymagań jakościowych dla paliw stałych. Zamiast wyspecjalizowanych, dysponujących odpowiednim sprzętem i doświadczeniem inspektorów Inspekcji Handlowej, wyjaśnianiem sprawy będą musieli zająć się policjanci, którzy dotychczas takimi przypadkami w ogóle się nie zajmowali. 

Frank Bold zwrócił się do UOKiK z prośbą o wyjaśnienie, czy to oznacza, że urząd w ogóle zrezygnował z prowadzenia kontroli u sprzedawców węgla. Jeżeli tak się stało, to wciąż przecież obowiązujące przepisy ustawy o systemie monitorowania i kontrolowania jakości paliw będą obowiązywały tylko na papierze, a rynek zaleją nie tylko kiepskiej jakości miały, ale jeszcze gorsze węglopodobne produkty niewiadomego pochodzenia. 

Wygląda na to, że przed najbliższą zimą będziemy musieli zaopatrzyć się w spory zapas maseczek antysmogowych.

Autorem komentarza jest Miłosz Jakubowski, radca prawny z Frank Bold. Komentarz opublikowała Rzeczpospolita.

Mieszkańcy i organizacje przeciwko wycince i zabudowie Sarniego Stoku w Bielsku-Białej

Mieszkańcy i organizacje społeczne domagają się zatrzymania budowy kompleksu mieszkalno-hotelowego, który grozi dewastacją zespołu przyrodniczo-krajobrazowego „Sarni Stok” w Bielsku-Białej. Stowarzyszenie Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, przy wsparciu prawnym Fundacji Frank Bold, złożyło wniosek do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Bielsku-Białej o stwierdzenie nieważności błędnie wydanej przez prezydenta miasta decyzji środowiskowej.

Przedsięwzięcie spółki Art-City Eko Park z Krakowa to 12 ośmiopiętrowych apartamentowców, 10 cztero-pięciopiętrowych hoteli oraz ponad 1,8 tys. miejsc parkingowych. Mimo znacznych rozmiarów inwestycji oraz bezpośredniego sąsiedztwa Zespołu Przyrodniczo-Krajobrazowego „Sarni Stok”, prezydent Bielska-Białej wyraził zgodę na inwestycję bez udziału społeczeństwa i przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko.

Teren objęty planowaną budową apartamentów i hoteli ze względu na bezdyskusyjne walory przyrodnicze służy mieszkańcom miasta jako miejsce odpoczynku i rekreacji: obserwacji przyrodniczych czy też spacerów na łonie natury. To też nieformalna otulina Zespołu Przyrodniczego-Krajobrazowego „Sarni Stok”, która pełni rolę bariery ograniczającej negatywny, antropogeniczny wpływ na lasy Sarniego Stoku mówi Jacek Zachara z miejscowego Stowarzyszenia Olszówka. 

Bardzo dużej wartości przyrodniczej lasów na Sarnim Stoku dowodzi niezależna ekspertyza przyrodnicza z lipca 2022 r., opracowana pod kierunkiem naukowczyni z Uniwersytetu Jagiellońskiego. 

Obszar, na którym zaprojektowana jest zabudowa, ma coś najbardziej cennego, tj. występuje tam naturalna sukcesja lasu, a procesów naturalnych tam zachodzących nie da się kupić czy zaprojektować i wykonać na potrzeby człowieka stwierdza Urszula Wardyńska, współautorka ekspertyzy.

Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Katowicach uznała w grudniu 2021 r., że planowana inwestycja wymaga przeprowadzenia oceny oddziaływania na środowisko.  Prezydent Bielska-Białej, Jarosław Klimaszewski, opinię RDOŚ zignorował i w maju zadecydował o wydaniu decyzji środowiskowej wyłącznie na podstawie informacji dostarczonych przez inwestora, bez ich rzeczywistej weryfikacji.

– Prezydent miał prawny obowiązek należycie uzasadnić, dlaczego nie uwzględnił argumentów wyspecjalizowanego organu ochrony środowiska, a tego nie uczynił. Ponadto, tuż przed wydaniem decyzji, inwestor wprowadził w karcie informacyjnej przedsięwzięcia na tyle istotne zmiany dotyczące lokalizacji garaży, że całe postępowanie wyjaśniające należałoby zacząć od nowa – powiedział prawnik Adrian Chochoł z Fundacji Frank Bold.

– Mamy tu do czynienia z terenem o dużej wartości przyrodniczej oraz o dużym znaczeniu dla społeczności lokalnej. Trudno zrozumieć, dlaczego prezydent miasta nie kieruje się fundamentalnymi dla prawa ochrony środowiska zasadami prewencji oraz przezorności i wydaje wadliwą decyzję, zamiast przeprowadzić ocenę oddziaływania na środowisko, która pomogłaby zminimalizować negatywny wpływ inwestycji na przyrodę i ludzi – dodał Adrian Chochoł.

Przyrodnicy ze Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, przy wsparciu prawnym Fundacji Frank Bold, złożyli pod koniec sierpnia br. wniosek do Samorządowego Kolegium Odwoławczego w Bielsku-Białej o stwierdzenie nieważności decyzji prezydenta Bielska-Białej o środowiskowych uwarunkowaniach dla zabudowy usługowo-mieszkaniowej na Sarnim Stoku, ponieważ zdaniem organizacji wydana ona została z rażącym naruszeniem przepisów postępowania oraz prawa materialnego. 

Po raz kolejny mamy do czynienia z ignorowaniem dobra przyrody i społeczeństwa dla partykularnych interesów dewelopera. To niesłychane, żeby wydawać decyzję środowiskową na podstawie mglistych zapewnień inwestora o tym, że „wycinkę ograniczy do minimum”, bez dokładnego sprawdzenia, o które drzewa chodzi i ile ich będzie. W dobie kryzysu klimatycznego, problemów z zanieczyszczeniem powietrza czy zasobami wodnymi, wycinanie lasów, naszych sprzymierzeńców w walce ze skutkami globalnego ocieplenia, jest działaniem karygodnym – skomentował Radosław Ślusarczyk z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot.

Uzyskanie decyzji środowiskowej umożliwiło Art-City Eko Park staranie się o pozwolenie na budowę. Wniosek o jego wydanie spółka złożyła na początku sierpnia. Również w tym wypadku organem podejmującym decyzję jest prezydent Bielska-Białej.

Frank Bold stroną postępowania wyjaśniającego zatrucie Odry

Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska we Wrocławiu dopuścił Fundację Frank Bold do postępowania szkodowego wszczętego po zatruciu Odry. RDOŚ ma ustalić, kto jest odpowiedzialny za zanieczyszczenie rzeki oraz zarządzić podjęcie środków naprawczych.  

– Celem postępowania szkodowego jest naprawienie szkody wyrządzonej w środowisku. Po zidentyfikowaniu sprawców RDOŚ powinien nakazać im podjęcie działań naprawczych i dopilnować ich wykonania. Uczestnictwo na prawach strony w tym postępowaniu daje nam m.in. możliwość prowadzenia społecznej kontroli prawidłowości działań instytucji – skomentował Adrian Chochoł, prawnik z Frank Bold. 

Postępowanie zostało wszczęte z urzędu po tym, jak wśród martwych ryb wyławianych z Odry od końca lipca br. stwierdzono także gatunki chronione. Prawnicy krakowskiej fundacji czekają na przekazanie przez RDOŚ akt, które pozwolą im zapoznać się z dotychczasowymi ustaleniami RDOŚ w sprawie. 

– Naprawienie szkód w ekosystemie Odry to zadanie na lata, ale będzie niezwykle trudne bez ustalenia przyczyny zatrucia. Przyglądamy się sprawie uważnie, wystąpiliśmy także do Wód Polskich o udostępnienie pozwoleń wodnoprawnych dla zakładów, które, zgodnie z medialnymi doniesieniami oraz naszymi własnymi ustaleniami, mogły przyczynić się do zanieczyszczenia Odry – powiedział Adrian Chochoł. – W postępowaniu szkodowym będziemy korzystać również ze wsparcia ekspertów współpracujących z fundacją, m.in. z dziedziny hydrogeologii – dodał. 

Małopolska nie może sobie pozwolić na odroczenie walki ze smogiem

Już wkrótce małopolscy radni zadecydują, czy walka ze smogiem zostanie wstrzymana. Zarząd Sejmiku Województwa Małopolskiego wysunął propozycję odroczenia daty likwidacji „kopciuchów” o kolejny rok. To działanie na szkodę zdrowia mieszkańców Małopolski i faktyczne przyzwolenie na spalanie śmieci, a nie rozwiązanie problemu wysokich cen oraz braku dostępności węgla – ostrzegają Polski Alarm Smogowy i Fundacja Frank Bold. Do środy trwają konsultacje społeczne projektu zmiany uchwały antysmogowej.

Po sześciu latach obowiązywania antysmogowych przepisów Małopolska zamierza odroczyć wejście w życie zakazu użytkowania „kopciuchów”, co w praktyce znacząco spowolni walkę ze smogiem na terenie województwa.

Zaproponowane odroczenie – wbrew uzasadnieniu do uchwały – wcale nie rozwiązuje problemu wysokich cen oraz braku dostępności węgla. Ogrzewanie za pomocą „kopciuchów”, pozaklasowych kotłów, jest jednym z najdroższych sposobów ogrzewania, znacznie droższym niż ogrzewanie za pomocą pompy ciepła czy gazu. Tego typu kotły mają niską efektywność, zużywając dużo więcej węgla niż nowoczesne kotły z certyfikatem ekoprojektu, które uchwała dopuszcza do użytkowania. Oznacza to, że ich właściciele będą potrzebować więcej drogiego węgla niż ci, którzy mają nowoczesne kotły. Używanie „kopciuchów” nie zmniejszy więc kosztów ogrzewania domu. 

Jaki jest zatem cel projektowanych zmian? Należy podkreślić, że w kotłach pozaklasowych  możliwe jest spalanie śmieci. Pozostawienie możliwości użytkowania „kopciuchów” to zarazem pozostawienie możliwości spalania odpadów.

–  Czy to właśnie jest „nieoficjalnym” celem projektowanej zmiany? Przyzwolenie na dalsze stosowanie „kopciuchów”, to przede wszystkim ułatwienie patologii jaką jest spalanie odpadów. Samorząd województwa proponując osłabienie zapisów uchwały antysmogowej, kieruje się politycznym oportunizmem i pozoruje działania, szkodząc tym samym zdrowiu i życiu mieszkańców Małopolski – mówi Andrzej Guła z Polskiego Alarmu Smogowego.

– Odraczanie zakazu „kopciuchów” jest działaniem nieuczciwym i niesprawiedliwym wobec setek tysięcy mieszkańców, którzy ogrzewają swoje domy w sposób niezanieczyszczający powietrza, setek tysięcy mieszkańców, którzy zrezygnowali z „kopciuchów” i dostosowali się do wymogów uchwały antysmogowej, wreszcie setek tysięcy mieszkańców, którzy od sześciu lat liczyli na to, że 1 stycznia 2023 roku przestaną być bezbronni wobec kopcących sąsiadów. Odroczenie zakazu to nagroda dla tych, którzy postanowili zlekceważyć prawo – dodaje Andrzej Guła

Małopolska to jeden z regionów o najgorszej jakości powietrza w całej Unii Europejskiej. Każdego roku z powodu zanieczyszczenia powietrza przedwcześnie umiera tutaj niemal 4000 osób. Stężenia rakotwórczego benzo[a]pirenu zostały w 2021 roku przekroczone na wszystkich stacjach w Małopolsce. Najgorzej było w Nowym Sączu, Suchej Beskidzkiej i Nowym Targu, gdzie przekroczenia sięgały 1000%. 

– Planowana zmiana uchwały antysmogowej nie przyniesie żadnych korzyści dla społeczeństwa i samorządów. Jednocześnie pociągnie za sobą wiele negatywnych skutków, z których najważniejsze dotyczą oczywiście zdrowia i życia mieszkańców Małopolski. W naszej opinii projekt jest niezgodny z prawem, zarówno krajowym, jak i unijnym. Utrudnia osiągnięcie celów przewidzianych w obowiązującym programie ochrony powietrza, ale także zagraża realizacji projektu LIFE, co może poskutkować koniecznością zwrotu milionów euro, które region otrzymał w ramach tego programu – powiedział Miłosz Jakubowski, radca prawny z Fundacji Frank Bold.

– Jeżeli Sejmik przyjmie tę uchwałę, to na pewno zostanie ona zaskarżona do sądu administracyjnego i jestem przekonany, że sąd stwierdzi jej nieważność. Niezależnie od tego województwo musi liczyć się także z ryzykiem pozwów cywilnych ze strony mieszkańców pokrzywdzonych przez smog. Podobne sprawy, dotychczas kierowane przeciwko Skarbowi Państwa, kończyły się już wyrokami zasądzającymi zadośćuczynienie za naruszenie dóbr osobistych – dodał Miłosz Jakubowski.

Jak podkreślili na dzisiejszej konferencji przedstawiciele PAS i Frank Bold jeszcze nie jest za późno, by powstrzymać niepotrzebne i fatalne w skutkach zmiany uchwały antysmogowej. Do końca dnia w środę trwają konsultacje społeczne projektu, każdy mieszkaniec i mieszkanka regionu może złożyć swoje uwagi tutaj

PAS przekazał dziś do Urzędu Marszałkowskiego ponad 1300 podpisów sprzeciwiających się rozmiękczeniu przepisów antysmogowych, zebranych na platformie petycyjnej chceoddychac.pl

 

Mieszkańcy Krzywaczki wygrywają w sprawie o trucie powietrza

Starosta myślenicki nakazał zakładowi meblarskiemu z Krzywaczki wymianę kotła grzewczego wykorzystywanego w przedsiębiorstwie. Decyzja jest wynikiem postępowania wszczętego w kwietniu przez starostę na wniosek Fundacji Frank Bold, do której z prośbą o pomoc zwrócili się mieszkańcy. Ich życie utrudniał gryzący, ciemny dym wydobywający się z położonego po sąsiedzku zakładu.

– Walka z zanieczyszczającym powietrze przedsiębiorcą zakończyła się zwycięstwem mieszkańców. Starosta uznał, że zakład produkujący meble naruszał małopolską uchwałę antysmogową i nakazał przedsiębiorcy wymianę kotłów grzewczych na nowoczesne urządzenia, zgodne z ekoprojektem. Dzięki tej decyzji mieszkańcy będą mogli wkrótce odetchnąć – powiedział Adrian Chochoł, prawnik Frank Bold.

Prośby od mieszkańców Krzywaczki o pomoc w tej sprawie zaczęły wpływać do Fundacji Frank Bold w grudniu 2021 r. Przesyłane prawnikom zdjęcia i nagrania pokazywały, że z kominów pobliskiego zakładu wydobywały się duże ilości ciemnego dymu. Zgodnie z przekazywanymi informacjami kominy dymiły codziennie, przez całą dobę, przy czym szczególnie intensywnie popołudniami.

Wniosek do starosty myślenickiego o wszczęcie postępowania w sprawie nakazania przedsiębiorcy ograniczenia negatywnego oddziaływania na środowisko był kolejną próbą uporania się z problemem mieszkańców Krzywaczki. Wcześniej Frank Bold interweniował w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska w Krakowie.

– Niestety, WIOŚ działał w tej sprawie niespiesznie. Inspekcja przez wiele miesięcy nie mogła poradzić sobie z problemem, mimo że sytuacja była oczywista – już na samym początku kontroli zostało wykazane, że przedsiębiorca eksploatuje kotły niezgodne z obowiązującą w Małopolsce uchwałą antysmogową. Dlatego bardzo nas cieszy to, że starosta myślenicki skorzystał ze swoich uprawnień i podjął skuteczne kroki, by zakończyć udrękę mieszkańców – skomentował Adrian Chochoł.

Dodatek energetyczny zamiast węglowego – organizacje apelują o sprawiedliwe wsparcie dla najbardziej potrzebujących

3 tys. zł dla mieszkających w domach jednorodzinnych i 1 tys. zł dla mieszkających w domach wielorodzinnych – to społeczna propozycja dodatku energetycznego przedstawiona w czwartek przez Polski Alarm Smogowy, Instytut Badań Strukturalnych i Fundację Frank Bold. Zdaniem organizacji powinna ona zastąpić niesprawiedliwą społecznie rządową ustawę o dodatku węglowym, nad którą 4 sierpnia będzie pracował Senat. Projekt społeczny jest tańszy niż rządowy, wspiera osoby o niskich dochodach niezależnie od źródła ogrzewania z jakiego korzystają, a także proponuje element inwestycyjny, który pomoże chronić budżety polskich rodzin w kolejnych sezonach grzewczych.

Rządowy projekt przewiduje 3 tys. zł dopłaty jedynie dla tych gospodarstw domowych, które ogrzewają się węglem, niezależnie od poziomu ich dochodów. Tym samym wyklucza z pomocy aż dwie trzecie rodzin, w tym niemal połowę tych o niskich dochodach. Nie skorzystają z niego m.in. gospodarstwa ogrzewające domy z miejskich sieci ciepłowniczych, lokalnych kotłowni lub używające gazu, pelletu drzewnego czy oleju opałowego.

– Skierowanie pomocy jedynie do użytkowników węgla i pozostawienie bez żadnego wsparcia połowy rodzin o najniższych dochodach, które też muszą stawić czoła rosnącym cenom energii, jest przejawem skrajnej niesprawiedliwości – mówi Andrzej Guła, lider Polskiego Alarmu Smogowego.

– Dlatego postanowiliśmy zaapelować do wszystkich senatorów, którzy będą pracować nad ustawą rządową, o odpowiedzialne, solidarne i niewykluczające podejście. Pomoc powinna trafić do najbardziej potrzebujących, a nie jedynie do użytkowników węgla – dodaje Guła.

Zaproponowany dziś projekt społeczny jest skierowany do gospodarstw domowych o najniższych dochodach, niezależnie od tego, z jakiego źródła ciepła korzystają. Rodziny spełniające kryteria dochodowe z ustawy o dodatku osłonowym, przyjętej w ramach tarczy antyinflacyjnej mogłyby liczyć na 3 tys. zł dopłaty, jeśli mieszkają w domu jednorodzinnym lub 1 tys. zł dopłaty, jeśli mieszkają w budynku wielorodzinnym.

– Z rządowego dodatku węglowego skorzysta milion zamożnych gospodarstw domowych, zaś aż 1,5 miliona rodzin o najniższych dochodach, w tym wielu emerytów, będzie pozbawionych wsparcia. Dzięki propozycji społecznej pomoc uzyska 100 proc. gospodarstw o niskich dochodach i blisko 80 proc. rodzin utrzymujących się wyłącznie z emerytur – mówi Jakub Sokołowski z Instytutu Badań Strukturalnych, organizacji od lat zajmującej się problematyką ubóstwa energetycznego.

Podczas gdy koszt rządowego dodatku węglowego szacowany jest na 11,5 miliarda złotych, propozycja społeczna zamyka się w kwocie 9,5 miliarda złotych. Wyliczenia, na których bazuje mają merytoryczne oparcie w wieloletnich badaniach transformacji energetycznej i problematyki ubóstwa energetycznego naukowców z Instytutu Badań Strukturalnych. 

Pomysłodawcy społecznego projektu zwracają również uwagę na chaotyczny proces legislacyjny, który prowadzi do przyjmowania przez rząd nieprzemyślanych rozwiązań.

– Zamiast sięgać po istniejące mechanizmy prawne, choćby z ustawy o dodatku osłonowym, rząd bez konsultacji ze społeczeństwem i ekspertami proponuje nowe narzędzia, które nie wytrzymują zderzenia z rzeczywistością. Tak jest w przypadku rekompensat dla sprzedawców węgla, z których wycofuje się tuż po ich uchwaleniu – mówi Maria Włoskowicz, prawniczka z Fundacji Frank Bold.

– Propozycja społeczna naprawia dotychczasowe błędy i zawiera rozwiązania oparte na danych oraz obowiązujących już przepisach. A przede wszystkim kieruje pomoc do tych Polek i Polaków, którzy będą zimą w najtrudniejszej sytuacji i najbardziej będą potrzebować pomocy państwa – dodaje Włoskowicz.

Drugim filarem społecznej inicjatywy jest pobudzenie działań poprawiających efektywność energetyczną polskich domów, co w kolejnych sezonach grzewczych pomoże Polkom i Polakom wydawać mniej na ogrzewanie. Organizacje społeczne proponują wprowadzenie darmowego bonu na audyt energetyczny dla budynków jedno- i wielorodzinnych.

– Polskie domy są w fatalnym stanie energetycznym. 30 proc. domów jednorodzinnych nie posiada żadnego ocieplenia ścian zewnętrznych. Gdyby już kilka lat temu zaczęto na poważnie pomagać gospodarstwom domowym w poprawie efektywności energetycznej, dziś nie zużywano by 9-11 milionów ton węgla w tym sektorze, tylko 5 lub mniej. Żeby jednak wyzwolić ten potencjał, konieczna jest pomoc w inwestowaniu w efektywność energetyczną – mówi Andrzej Guła. Według inicjatorów potrzebne są pilne zmiany w programach Czyste Powietrze oraz Funduszu Termomodernizacji i Remontów. 

Bon na audyt energetyczny dla właścicieli budynków jednorodzinnych otrzymujących dodatek energetyczny ma mieć wartość 1,2 tys. zł,. natomiast dla wspólnot i spółdzielni – 4 tys. zł. Mechanizm ten nie będzie generował dodatkowych kosztów dla budżetu państwa, ponieważ może zostać sfinansowany w ramach funkcjonujących już programów: Czyste Powietrze oraz Fundusz Termomodernizacji i Remontów.

– Dzięki bonom na audyt energetyczny właściciele budynków będą mogli skorzystać z profesjonalnej porady, która pozwoli dobrać konieczny zestaw prac termomodernizacyjnych, określić możliwą do uzyskania oszczędność energii i oszacować koszty takiej inwestycji – mówi Jakub Sokołowski z IBS.

Pomysłodawcy społecznego projektu w tym tygodniu wyślą jego założenia do wszystkich senatorów, którzy 4 sierpnia będą dyskutować nad ustawą o dodatku węglowym.

– Liczymy na odpowiedzialną postawę senatorów i wprowadzenie przez nich odpowiednich poprawek. Liczymy na to że wykażą się wrażliwością w stosunku do ogromnej liczby gospodarstw domowych wykluczonych z rządowej pomocy, mimo ciężkiej sytuacji finansowej – mówią autorzy projektu społecznego.

– Apelujemy żeby w sposób odpowiedzialny podeszli do dysponowania ograniczonymi środkami publicznymi i wybrali rozwiązanie sprawiedliwsze i tańsze dla kieszeni podatników – dodają. 

Rybnik ponownie wygrywa w sprawie Paruszowca

Wojewódzki Sąd Administracyjny (WSA) w Gliwicach odrzucił skargę spółki BAPRO na plan miejscowy Rybnika, w którym rada miasta nie uwzględniła budowy kopalni. Postanowienie sądu oznacza, że spółka nie może wydobywać węgla ze złoża „Paruszowiec”. 

– To doskonała wiadomość dla Rybnika i regionu. Sąd przyjął naszą argumentację wskazującą na brak interesu prawnego inwestora i stanął po stronie miasta. Kopalnia, której w Rybniku nie chcą mieszkańcy, samorząd, ani lokalny biznes, nie powstanie – skomentował Miłosz Jakubowski, radca prawny z Frank Bold, organizacji, która w postępowaniu wzięła udział po stronie społecznej. 

BAPRO stara się o budowę kopalni w Rybniku od 2016 r. Wtedy też protestować zaczęli mieszkańcy, zwracając uwagę na negatywne skutki środowiskowe, stojące w sprzeczności z koniecznością ochrony klimatu i realiami ekonomicznymi oraz na możliwość uszkodzenia domów i budynków użyteczności publicznej. Zdecydowanie przeciwko budowie kopalni opowiedziały się również władze miasta oraz działające już w Rybniku przedsiębiorstwa

– Dzisiejsze postanowienie nie jest prawomocne, BAPRO może jeszcze złożyć skargę kasacyjną do NSA, ale szanse jej powodzenia wydają się niewielkie. Uzasadniając wydane postanowienie sąd powołał się na zasadę zrównoważonego rozwoju, która nakazuje dbałość o interes przyszłych pokoleń. Jak podkreślił sąd oznacza to, że nie każde ujawnione złoże węgla kamiennego musi zostać wydobyte – powiedział Miłosz Jakubowski. 

Skarga BAPRO nie była pierwszą próbą podważenia planu miejscowego, w którym władze Rybnika opowiedziały się przeciwko kopalni na swoim terenie. Plan próbował unieważnić wcześniej wojewoda śląski, wydając tzw. rozstrzygnięcie nadzorcze, które miało usunąć z drogi inwestora poważną przeszkodę. On również przegrał w sądzie. We wrześniu 2021 r. NSA orzekł, że plan obowiązuje w uchwalonym przez radę miasta kształcie